Słuchawki kostne Shokz OpenRun

Zdrowsze niż jakiekolwiek słuchawki. Słuchawki te mogą używać nawet osoby głuche. Mówi sę że Ludwik van Beethoven tworzył będąc głuchym trzymając kamerton w zębach oparty o fortepian (przewodnictwo kostne). Natomiast odbiór bywa niekomfortowy dla osób do nich nie przyzwyczajonych. Słuchawki po prostu wibrują na głowie, co może łaskotać lub swędzieć na początku. Potem jest już spoko. Słuchawki te nie są "audiofilskimi" przetwornikami, ich główną cechą jest to że nie trzeba używać uszu żeby słuchać.

AfterShokz xTrainerz, ale kosztują 8 stów i nie mają Bluetootha

Mam swoje stare shokz titanium i też średnio mi się w okularach noszą, myślałem, że będę mógł pół dnia w nich chodzić a po godzinie już zaczynają ściskać, nie jest to jak niewiadomo niekomfortowe ale za tamtą cenę to wolałbym żeby byly wygodniejsze

Miałem jedne i drugie. Shokzy są o połowę mniejsze, lżejsze, mają lepszy zasięg bluetooth. Jakość dźwięku porównywalna, czyli średnia, jak to w słuchawkach kostnych. Philipsy mają lepszy bas ale o wiele bardziej w nich "ucieka" dźwięk na zewnątrz. Testowałem oba ale finalnie zostałem przy Shokzach, póki co są o klasę lepsze od Philipsów

Dźwięk jest sporo lepszy niż w Titanium. Do tego są wygodniejsze, mniejsze, lżejsze i nie ucieka w nich tyle dźwięku na zewnątrz, mają lepszą baterię, lepszy moduł bluetooth (v5.1) i wodoodporność IP67. Spory przeskok jakościowy w porównaniu do Titanium. Warto dopłacić

Używane Shokzy Trekz Air