Bezpłatne warsztaty grafitti + warsztaty rapowe: tworzenie utworu nagranie teledysku w studiu w POK Pobiedziska

Czyli nauka niszczenia świeżo odremontowanych elewacji oraz bazgrania po wagonach kolejowych?
Ze świecą można szukać sensownych, tj. estetycznych graffiti w miastach.
95% to patusiarskie bazgroły i tzw. tagowanie gównoszlaczkami po murach.
Jak ktoś ma talent, to nie potrzebuje warsztatów graffiti.
Jak jest choć odrobinę ogarnięty i ma dość rozsądku, to zdobędzie zezwolenie spółdzielni/wspólnoty/rady miasta na zrobienie grafiki w widocznym miejscu miasta.

Co do tworzenia muzyki - wannabe raperzy w polsce to dziesiątki tysięcy łebków z osiedli i wiosek, ale może promilowi uda się cokolwiek osiągnąć.
Samo klejenie kiepskich rymów, wrzucanie bluzgów co drugie słowo i "śpiewanie" o ciężkim żywocie prześladowanego przez "psy" dobrego chłopaka to za mało, żeby odnieść sukces.

Raz siedząc w KFC miałem za plecami takiego "twórcę" papowego/hiphopowego.
Siedział ze słownikiem języka polskiego i na siłę szukał słów do rymowanki, a pluł się przy tym tak, że musiałem go uciszać, bo nie mogłem w spokoju zjeść.
Większość jego tekstu to były grube przekleństwa, a sensu żadnego.

Środowisko polskich wannabe raperów-gangsterów to wylęgarnia patologii.
Moda na seplenienie o ciężkim życiu na blokowisku skończyło się po wejściu do UE i ogólnemu polepszeniu życia w Polsce.
Według mnie promowanie takich akcji robi więcej złego niż dobrego.