Kwasy omega-3 ulegają stopniowemu utlenianiu z czasem. Jest sporo dyskusji na temat przydatności suplementów, właśnie ze względu na to, że znacznie część z nich w wyniku nieodpowiedniej logistyki lub przechowywania już w momencie wejścia na półkę może być nie tylko nieprzydatna, ale wręcz szkodliwa. Rekomendowałbym jednak nie kupować omega-3 przy krótkiej dacie ważności. Jednocześnie nie obawiałbym się kupować/przyjmować innych suplementów z tak krótką datą, a spożywać nawet po przekroczeniu terminu ważności (magnez, potas, cynk, odżywki sportowe oparte na WPC, kreatyny i większość witamin)
Kwasy omega-3 ulegają stopniowemu utlenianiu z czasem. Jest sporo dyskusji …Kwasy omega-3 ulegają stopniowemu utlenianiu z czasem. Jest sporo dyskusji na temat przydatności suplementów, właśnie ze względu na to, że znacznie część z nich w wyniku nieodpowiedniej logistyki lub przechowywania już w momencie wejścia na półkę może być nie tylko nieprzydatna, ale wręcz szkodliwa. Rekomendowałbym jednak nie kupować omega-3 przy krótkiej dacie ważności. Jednocześnie nie obawiałbym się kupować/przyjmować innych suplementów z tak krótką datą, a spożywać nawet po przekroczeniu terminu ważności (magnez, potas, cynk, odżywki sportowe oparte na WPC, kreatyny i większość witamin)
no ok, ale wez tez pod uwage, ze to lezy ponad rok, wiec przez ten dodatkowy tydzien czy dwa i tak znacznie sie nie zmieni (a jest to jeden z lepszych tranow na rynku - producent nie kantuje na skladzie) plus jak ktos ma rodzine to taka jedna butelke wypija w pol miesiaca max
no ok, ale wez tez pod uwage, ze to lezy ponad rok, wiec przez ten tydzien …no ok, ale wez tez pod uwage, ze to lezy ponad rok, wiec przez ten tydzien czy dwa wiecej sie znacznie i tak nie zmieni plus jak ktos ma rodzie to taka jedna butelke wypija w pol miesiaca
Przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. Jeżeli coś jest spleśniałe i śmierdzi to też po to sięgasz, bo "już bardziej nie spleśnieje"? Absurdalna logika. Nie kupuj zjełczałych olei, a już tym bardziej nie częstuj nimi swojej rodziny.
Przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. Jeżeli co …Przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. Jeżeli coś jest spleśniałe i śmierdzi to też po to sięgasz, bo "już bardziej nie spleśnieje"? Absurdalna logika. Nie kupuj zjełczałych olei, a już tym bardziej nie częstuj nimi swojej rodziny.
przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. jasli wypijesz go w pol miesiaca to bedzie on mial nadal prawidlowy termin, co rowniez oznacza, ze nie bedzie zjelczaly i nie bedzie rowniez smierdzial
przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. jasli wy …przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem. jasli wypijesz go w pol miesiaca to bedzie on mial nadal prawidlowy termin, co rowniez oznacza, ze nie bedzie zjelczaly i nie bedzie rowniez smierdzial
Dalej nie rozumiesz, więc jeszcze raz. Olej nie jełczeje magicznie w dacie do których producent jest zobowiązany do wskazania. Tj jeżeli data to koniec października, to one nagle nie straci właściwości o północy 31 października. Oksydacja kwasów omega-3, już nawet abstrahując od reszty składu, następuje wykładniczo. W sytuacji, w której już wątpliwości budzi stan i jakość produkty na półce sklepowej, produkt na miesiąc przed spożyciem nie ma właściwości tego, który wyszedł z fabryki. I to nie tylko jeżeli chodzi o omega-3, ale również efektów oksydacji tłuszczów, które są prostu szkodliwe.
Jeżeli sam chcesz się truć, śmiało, ale poważnie, sugerowałbym nie karmić tym rodziny, a już na pewno nie dzieci.
Edytowane przez: "dealman" wrz 27.
Brudna prawda o „czystym norweskim tranie” i jego genialnym polskim zamienniku niszczonym przez zachodnie koncerny i polską biurokrację. Producenci na opakowaniach „tranu” nie podają składu, a jedynie zawartość kwasu i witamin. Nie podają na przykład użytych konserwantów i przeciwutleniaczy. Nie podają też tzw. liczby nadtlenkowej, która świadczy właśnie o procesie rozkładu (zepsucia) oleju. Przyjęte pierwotnie normy przekroczyliby niemal wszyscy producenci, z wiodącymi na czele, co zbadał chociażby nasz Uniwersytet Jagielloński. Są więc one regularnie podnoszone, bo w innym wypadku na rynku nie byłoby zwyczajnie tłuszczu z ryb – nie byłby on dopuszczony do sprzedaży przez wzgląd na swoją „świeżość”.
Rekomendowałbym jednak nie kupować omega-3 przy krótkiej dacie ważności. Jednocześnie nie obawiałbym się kupować/przyjmować innych suplementów z tak krótką datą, a spożywać nawet po przekroczeniu terminu ważności (magnez, potas, cynk, odżywki sportowe oparte na WPC, kreatyny i większość witamin)
plus jak ktos ma rodzine to taka jedna butelke wypija w pol miesiaca max
Przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość, tym razem ze zrozumieniem.
Jeżeli coś jest spleśniałe i śmierdzi to też po to sięgasz, bo "już bardziej nie spleśnieje"? Absurdalna logika. Nie kupuj zjełczałych olei, a już tym bardziej nie częstuj nimi swojej rodziny.
jasli wypijesz go w pol miesiaca to bedzie on mial nadal prawidlowy termin, co rowniez oznacza, ze nie bedzie zjelczaly i nie bedzie rowniez smierdzial
Dalej nie rozumiesz, więc jeszcze raz. Olej nie jełczeje magicznie w dacie do których producent jest zobowiązany do wskazania. Tj jeżeli data to koniec października, to one nagle nie straci właściwości o północy 31 października.
Oksydacja kwasów omega-3, już nawet abstrahując od reszty składu, następuje wykładniczo. W sytuacji, w której już wątpliwości budzi stan i jakość produkty na półce sklepowej, produkt na miesiąc przed spożyciem nie ma właściwości tego, który wyszedł z fabryki. I to nie tylko jeżeli chodzi o omega-3, ale również efektów oksydacji tłuszczów, które są prostu szkodliwe.
Jeżeli sam chcesz się truć, śmiało, ale poważnie, sugerowałbym nie karmić tym rodziny, a już na pewno nie dzieci.
Producenci na opakowaniach „tranu” nie podają składu, a jedynie zawartość kwasu i witamin. Nie podają na przykład użytych konserwantów i przeciwutleniaczy. Nie podają też tzw. liczby nadtlenkowej, która świadczy właśnie o procesie rozkładu (zepsucia) oleju. Przyjęte pierwotnie normy przekroczyliby niemal wszyscy producenci, z wiodącymi na czele, co zbadał chociażby nasz Uniwersytet Jagielloński. Są więc one regularnie podnoszone, bo w innym wypadku na rynku nie byłoby zwyczajnie tłuszczu z ryb – nie byłby on dopuszczony do sprzedaży przez wzgląd na swoją „świeżość”.