Darmowe strzyżenie Barbera + szklaneczka whisky i przekaski

Bo zamiast nazywać daną usługę tak jak była nazywana prze setki lat czyli fryzjer męski to używa się angielskiej nazwy po to aby klient poczul się lepszy od plebsu co chodzi do fryzjera i żeby zapłacił za tą samą usługę więcej kasy. To się nazywa bełkot marketingowy. I dla mnie jenuszem są ci co się na to nabierają. Oczywiście pomijam tu klientów którzy zdają sobie z tego sprawę że to celowe działanie i wiedzą że to swego rodzaju manipulacja. (Edytowano)

Tak to jest jak poziom użytkowników tego portalu leci z roku na rok.

Tak mają. Do tego mleko z soi.

Gdyby było to normalne strzyżenie, to raz lekko skrócić i drugi raz na krótko, i cyk 2 szklaneczki

Miejsca, jak miejsca, ale czy szklaneczek starczy

Zawsze możesz poprosić żeby ci przejechali po twarzy brzytwą

Dokładnie nie szklanka - tylko kubek, a whisky to Golden Loch

Barber to po prostu fryzjer. I jak dla mnie fryzjer, a nie żaden barber. Natomiast między castingiem a naborem to już jest jakaś różnica.

Myślę że dla niektórych ważniejsza od ilości może się okazać jakoś owego trunku. Myślę że najtańszym Johny Walkerem pogardzi duża część klienteli

U mnie było mniej więcej tyle jeszcze dwa lata temu, dziś 30...

No i już masz pomysł na biznes

Coli nje pije sie z whisky

Dlaczego?